WYKŁAD prof. Manfreda Kets de Vries , którego szczególne obszary zainteresowań to rozwój przywództwa , budowanie najwyższej kadry kierowniczej, zmiany organizacyjne i zarządzanie międzykulturowe.
„Panie i Panowie
Na początku XX wieku psycholog z Harvardu i filozof William James wyróżniał ludzi jako „raz urodzonych” lub „dwukrotnie urodzonych”.
- Według Jamesa „raz urodzeni” to osoby, które nie zbaczają z linii prostej. Są przywiązani do znanego terytorium, na którym zawsze czuli się komfortowo.
- I odwrotnie, „podwójnie urodzeni” ludzie dokładają wszelkich starań, aby odkrywać siebie na nowo, często w wyniku dramatycznych zmian w ich życiu. Po namyśle uświadamiają sobie, że ich życie jest zbyt przewidywalne i że jeśli nie rozpoczną zmian, popadną w stan żywej śmierci. Oznacza to, że ludzie „podwójnie urodzeni” aktywnie wykorzystują trudne zmiany w swoim życiu zewnętrznym, aby pomóc im dojść do pokoju ze swoimi wewnętrznymi demonami.
W ramach mentalnych Williama Jamesa rozpoczynamy naszą życiową podróż po prostu od fizycznego urodzenia. Możemy jednak zostać postawieni przed duchowym i intelektualnym wyzwaniem – innymi słowy „odrodzeni” – w obliczu niespodziewanych przeciwności losu, takich jak dramatyczny kryzys życiowy.
„Dwukrotnie urodzeni” – ludzie, którzy przeżyli fundamentalne, moralne i duchowe przewroty (na przykład doświadczenie bliskie śmierci) – mogą przekroczyć swoje ograniczenia. Może uda im się uciec z narzuconego sobie więzienia psychicznego i odkryć pomysłowe sposoby radzenia sobie z przeciwnościami losu. Dwukrotnie rodzą nowe życie. Zdolność do ponownego odkrywania siebie zmienia sposób, w jaki odnoszą się do innych ludzi i otaczającego ich świata.
W ciągu ostatnich trzech lat miałem dwa doświadczenia z pogranicza śmierci, przerażający wypadek na szczycie zaśnieżonej góry na półwyspie Kamczatka na rosyjskim Dalekim Wschodzie, a następnie prawie śmiertelna infekcja szpitalna. Te doświadczenia stworzyły we mnie większą świadomość tego, co tak naprawdę oznacza „podwójne narodziny”. Przyniosły mi do domu – niejednokrotnie – jak najlepiej wykorzystać cenny dar, jakim naprawdę jest życie. Przyniosły mi także kruchość życia.
Jestem uczniem tego, co Zygmunt Freud nazwał „profesją niemożliwą”. Oprócz tego, że jestem profesorem rozwoju i zmiany przywództwa, prowadzę równoległe życie, w którym jestem również psychoanalitykiem.
W związku z tym można powiedzieć, że jestem rodzajem szamana – szamanizm jest oczywiście źródłem wszystkich psychoterapii w naszym świecie. W całej historii ludzkości szamani łączyli świat żywych i świat duchów. Szamani dopilnują, aby odpowiednie ceremonie odbyły się we właściwy sposób, aby doprowadzić świat do praw. Szamani byli odkrywcami wspaniałego ukrytego wszechświata, który leży poza tym widzialnym. Udaremnili nasze poszukiwania innego wymiaru widzenia.
W tym kontekście jasne jest, że istnieje wiele podobieństw między rolą szamana a rolą odgrywaną obecnie przez ludzi w zawodach pomocniczych – psychiatrów, psychoterapeutów, psychoanalityków, pracowników socjalnych, a nawet trenerów, doradców i konsultantów.
Jako praktykujący w zawodzie „pomagającym” spędziłem wiele lat pracując z menedżerami, którzy starają się stać bardziej ludzcy. Na poziomie makro zadaniem mojego życia było przywrócenie wymiaru ludzkiego w organizacji – stworzenie organizacji, która wydobywa z ludzi to, co najlepsze, i pomaga im stać się bardziej ludzkimi. Widziałem także, że moim zadaniem jest robić wszystko, co w mojej mocy, aby zapobiec dysfunkcyjnemu, patologicznemu przywództwu.
Urodziłem się w okupowanej Holandii podczas II wojny światowej, okresu, który spowodował niezmierzoną ludzką tragedię. Nic więc dziwnego, że patologiczne przywództwo zawsze było na pierwszym miejscu.
Zawsze byłem ciekawy, dlaczego niektórzy ludzie na stanowiskach kierowniczych nadużywają siły związanej z pracą. Jaka jest podstawowa różnica między Mugabes a Mandelami tego świata? Słowa lorda Actona były często cytowane – „Władza psuje, a władza absolutna psuje absolutnie” – ale to nie czyni jego słów mniej prawdziwymi. Kiedy wzywają się syreny mocy, niektórzy ludzie nie mogą się oprzeć wezwaniu.
Jak mówi lord Acton, nigdy nie powinniśmy lekceważyć altruistycznego motywu, który jest częścią DNA rasy ludzkiej. Homo sapiens ewoluował szybko i stał się najbardziej wyrafinowanym gatunkiem na ziemi, głównie dzięki naszej zdolności do współpracy. Dlatego nie powinniśmy rezygnować z rasy ludzkiej. Wierzę, że istnieje powód, by mieć nadzieję na najlepsze – na pewno to jest sens opowieści o pudełku Pandory?
Bez nadziei nie ma życia. Jak powiedział Napoleon Bonaparte – i powinien wiedzieć – „Liderzy są kupcami nadziei”. Liderzy muszą rozmawiać ze zbiorową wyobraźnią swoich ludzi, aby stworzyć tożsamość grupową – aby pomóc ludziom stać się lepszymi, niż im się wydaje – zadanie, które ja bardzo poważnie podeszły w mojej pracy edukacyjnej. Pomagam ludziom marzyć o przyszłości. I lubię widzieć ludzi działających według tych snów.
To prawda, że kiedy patrzę na otaczający mnie świat, nie widzę ostatnio wielu oznak tego rodzaju przywództwa, które przemienia ludzi, pomagając im żyć pełnią nadziei. Być może dzieje się tak, ponieważ nie ma wśród nas wielu „podwójnie urodzonych” liderów. Daleko od tego – obecnie wszędzie mamy do czynienia z krachami przywódczymi. Polityczni liderzy Europy i Stanów Zjednoczonych wykazują zachowania, które należy wykluczyć z równania przywódczego.
Niestety, w dobie chciwości i niepokoju dominuje krótkoterminowa celowość, a brakuje odważnego, pomysłowego przywództwa. Myślenie „podwójnie narodzone” jest godne uwagi ze względu na jego brak. Jeden wyjątek i jeden z niewielu znaków nadziei można zobaczyć na Bliskim Wschodzie, choć nie wiemy jeszcze, czy nowa forma patologicznego przywództwa zastąpi starą.
W pracy z liderami nie porzuciłem nadziei. Jest bardzo możliwe, że nowe pokolenie liderów podejmie wyzwanie. I z pewnością jestem gotów zrobić wszystko, co w mojej mocy, aby pomóc im iść naprzód.
Warunkiem koniecznym do zwiększenia skuteczności przywództwa jest uświadomienie liderom, że nie są racjonalnymi decydentami – że większość ich zachowań jest nieświadoma – że mogą mieć wiele martwych punktów, które wymagają uwagi.
Nad świątynią Apolla w starożytnym Delfach napisano: „Poznaj siebie”. Ta obserwacja jest dziś równie prawdziwa, jak w tamtych czasach. Jeśli chcemy rozwijać skuteczniejszych liderów, musimy zacząć od siebie. Ale jak odkryłem, parafrazując Goethego, często najtrudniej jest dostrzec to, co znajduje się przed twoimi oczami.
Kiedyś przeczytałem następujące słowa na nagrobku w Opactwie Westminsterskim:
Kiedy byłem młody i wolny, a moja wyobraźnia nie miała granic, marzyłem o zmianie świata. Gdy dorastałem, odkryłem, że świat się nie zmieni, więc skróciłem widok i postanowiłem zmienić tylko mój kraj, ale to też wydawało się niespełnione. Gdy dorastałem w mrocznych latach, w ostatniej desperackiej próbie zdecydowałem się zmienić rodzinę, bliskich mi osób, ale niestety, nie udało się
A teraz, gdy leżę na łożu śmierci, uświadamiam sobie: Gdybym tylko najpierw Siebie zmienił, to przykładowo mógłbym zmienić rodzinę. Z ich inspiracji i zachęty byłbym w stanie ulepszyć mój kraj, a kto wie, mógłbym nawet zmienić świat.
Najbardziej wzorowy żywy przywódca naszych czasów, Nelson Mandela, powiedział kiedyś: „Nigdy nie możesz mieć wpływu na społeczeństwo, jeśli sam się nie zmieniłeś”.
Aby przekazać to przesłanie, często używam metafor do opisania kluczowych aktorów i głównych sił które wchodzą na scenę w „teatrze wewnętrznym”, który gra w nas wszystkich. Mówię liderom, z którymi współpracuję, że wszyscy musimy zarządzać Słoniami, Jeżami i Ouroboros, które trzymamy w sobie.
Mówiąc metaforycznie,
Słoń jest naszą postacią – częścią nas, która może mieć potężny i niekontrolowany wpływ na nasze działania. Jako psychoanalityk doskonale zdaję sobie sprawę z faktu, że większość naszych zachowań jest nieświadoma – często nie rozumiemy (cytując mojego starego przyjaciela Sudhira Kakara), co robi słoń w nas. (Jest to metafora, którą lubi stosować.) Na przykład słoń jest narcystyczny. Mamy tendencję do patrzenia na siebie przez okulary w kolorze różowym. Słoń jest również nieco paranoiczny. Jesteśmy skłonni patrzeć na świat w podejrzany sposób – a taka perspektywa może mieć tragiczne konsekwencje. Ponadto słoń szuka zemsty, gdy zostanie skrzywdzony. Wreszcie słoń jest leniwy. Bardzo niechętnie zmienia swoje zachowanie. A słoń żyje i trąbi w nas wszystkich; ale tylko poprzez uznanie, że tam jest,
A co z Jeżami? Wielki niemiecki filozof Arthur Schopenhauer przedstawił analogię do dyskomfortu ludzi i jeży z bliskością społeczną. W chłodne dni jeże gromadzą się razem, aby uzyskać ciepło, ale wkrótce okazuje się, że ich kręgosłupy ranią się nawzajem. Jednak kiedy się wycofują, bardzo szybko stają się zimni. W końcu po wielu przetasowaniach i przetasowaniach znajdują optymalną odległość dla ciepła i komfortu. Dla ludzkich jeży ta zagadka – nasza jednoczesna potrzeba bliskości i dystansu – jest podstawowym powodem, dla którego ludzie często mają trudności z powodzeniem pracować w grupach, zespołach, organizacjach i społeczeństwie obywatelskim.
Trzecie zwierzę w naszej wewnętrznej menażerii to mityczne, Ouroboros, zwykle przedstawiane jako wąż lub smok połykający własny ogon. Ouroboros symbolizuje cykliczną naturę wszechświata: stworzenie ze zniszczenia, życie ze śmierci. Ouroboros zjada własny ogon, aby podtrzymać swoje życie, w wiecznym cyklu ponownych odkryć i odnowy.
Symbolika Ouroboros powinna przypominać liderom, że rzeczy nie mogą pozostać takie same na wieczność – że są chwile, kiedy muszą zerwać z przeszłością. Cytując Giuseppe Tomasi di Lampedusa ze słynnej powieści Il Gattopardo (Lampart): „Jeśli chcesz, aby rzeczy pozostały takie, jakie są, będą musiały się zmienić”.
Niestety, jest zbyt wielu liderów, którzy pasują do definicji szaleństwa Alberta Einsteina: „Robić to samo w kółko, spodziewając się różnych rezultatów”. Niektórzy ludzie nie wiedzą, że kiedy znajdziemy się na martwym koniu , najlepiej zsiąść.
Zdolność do pracy jako lider jest niezbędna w organizacjach XXI wieku. Cena dysfunkcjonalności, szczególnie w zespołach, może być oszałamiająca.
Na przykład w jednej z moich najnowszych książek, The Hedgehog Effect, przedstawiam przypadek coachingu grup przywódczych jako eksperymentalnego poligonu do tworzenia bardziej efektywnych liderów. Mój model coachingowy grupy przywódczej, obejmujący studium przypadku życia, został opracowany przez ponad 20 lat dostarczania programów dla kadry kierowniczej najwyższego poziomu, a teraz jest z powodzeniem stosowany na całym świecie. Jest to proces, w którym ludzie są delikatnie szturchani, aby odkrywać siebie na nowo. Na szczęście pomocne w pracy z tyloma liderami jest odkrycie, że wszyscy oni są całkiem normalni – dopóki nie poznasz ich lepiej!
Jak powiedziałem wcześniej, jednym z czapek, które noszę, jest psychoanalityk, co prowadzi mnie do skupienia się na ciemniejszej stronie życia organizacyjnego. Minęło ponad dziesięć lat, odkąd naprawdę zająłem się rozwojem przywództwa, tworząc z pomocą wielu innych (w szczególności mojej żony Elisabet) centrum rozwoju przywództwa, które stało się drugim co do wielkości na świecie – i największym w grupie coachingu przywództwa. Dzięki mojej pracy w tym centrum starałem się, aby jeże były bardziej skuteczne i humanitarne. Staram się pomagać liderom w tworzeniu organizacji, które nazywam organizacjami uwierzytelniającymi – miejsc pracy, w których ludzie czują się najlepiej. W tego rodzaju organizacjach ludzie znajdują sens w swojej pracy; lubią ludzi, z którymi pracują; są dumni z tego, co robią; i ufają ludziom, dla których pracują iz którymi pracują. Taki pogląd na organizacje może być idealistyczny, ale (jak powiedziałem wcześniej) bez nadziei nie ma życia.
Przez wiele lat prowadziłem podstawowy kurs zachowań organizacyjnych w różnych programach MBA na całym świecie. Zawsze lubiłem dawać ten kurs. Czułem, że to był dar, aby móc kierować tymi młodymi mężczyznami i kobietami w dokonywaniu życiowych wyborów dotyczących ich relacji międzyludzkich i kariery. Chciałem pomóc im lepiej zrozumieć własnego słonia, jeża i Ouroboros.
W mojej ostatniej klasie pokazywałem uczniom stare czarno-białe arcydzieło pt. „Dzikie truskawki” wykonane przez słynnego reżysera filmowego Ingmara Bergmanna. Opowiada historię starca, Isaka Borga, który odbywa dwie podróże – jedną ze Sztokholmu do Lund, aby otrzymać doktorat honoris causa (teraz już wiesz, dlaczego tak niedawno myślałem o tym filmie) – drugą, bardziej osobistą podróż , podróż do jego wewnętrznego świata. Pomagając mieszaniną snów, marzeń na jawie, fantazjami i różnymi spotkaniami w drodze na ceremonię (w tym jedną z jego bardzo lodowatą matką – swoją drogą bardzo różną od mojej) – uzyskujemy niezwykły wgląd w jego osobisty teatr wewnętrzny, jakość jego relacji międzyludzkich oraz rodzaj pomyłek i błędów, które popełnił podczas swojej życiowej podróży. Naprawdę rozumiemy jego słonia, jeża, i jego zmagania z Ouroboros. Mimo wszystkich napotkanych niepowodzeń jest to podróż nadziei. Nawet w jego zaawansowanym wieku i prowadzony przez różnych ludzi, których spotyka podczas tej podróży, otwiera się na zmiany. Jednym z przekazów filmu jest to, że nigdy nie jest za późno – ale jak wszyscy wiemy, warunkiem koniecznym zmiany procesu jest chęć zmiany siebie.
Celem, który wyznaczyłem sobie jako nauczycielowi, jest pomóc ludziom poczuć się lepiej na skórze – pomóc im osiągnąć odrobinę szczęścia. W związku z tym jestem zwolennikiem poglądu, że szczęście nie jest jedynie kwestią dobrego zdrowia i złej pamięci, ale co ważniejsze, mieć coś do zrobienia, kogoś do kochania i coś, na co można liczyć. Szczęście nie przychodzi w wyniku zdobycia czegoś, czego nie mamy, ale poprzez rozpoznanie i docenienie tego, co mamy.
Starożytni Grecy wierzyli, że podróż naszego życia przebiega na skrzyżowaniu Morae, trzech Bogiń Losu, które kręcą nasze nieuniknione przeznaczenie; bogini Tichy, symbolizująca szczęście i szansę; i demon, który jest słoniem reprezentującym nasz wewnętrzny teatr, kierujący naszymi krokami. Sposób, w jaki te różne dramatyczne osoby wchodzą w interakcje, zawsze będzie działaniem w toku. I radząc sobie z trwającymi pracami, nie wystarczy narzekać na „słabe karty”, które mogły zostać nam rozdane. Wyzwanie życia polega na tym, aby jak najlepiej wykorzystać słabe karty.
Prawdziwe przywództwo przejawia się w trudnych sytuacjach. I jak powiedziałem na początku tego wystąpienia, wielu dzisiejszych liderów nie zdaje egzaminu. Bardzo potrzebują kontaktu z Ouroboros w ich wnętrzu.
Chciałbym zakończyć moje wystąpienie, oddając hołd Danice Purg, która jest jednym z tych rzadkich liderów transformacji, ludźmi bardzo potrzebującymi w trudnych czasach. Bardziej niż większość z nas musiała zastanowić się nad tym, co chcielibyśmy pozostawić jako dziedzictwo w życiu. Jak chcemy być zapamiętani? Wierzę, że prawdziwi przywódcy podejmują działania, które przyniosą korzyści następnemu pokoleniu. Danica na pewno to zrobiła. Rozejrzyj się wokół siebie. I za to powinniśmy być bardzo wdzięczni.
Chciałbym wszystkim państwu podziękować za zaszczyt, który mi dzisiaj nadaliście. Jeszcze raz bardzo dziękuję…..”
Kets de Vries