Dziś czytam piękny tekst o miłości, który napisała moja przyjaciółka Ewa – czarodziejka.
Dla mnie jest symbolem połączenia nie tylko zewnętrznego lecz wołaniem o wzajemne zrozumienie, wewnętrzne – w nas samych, o którym piszę i czytam
tutaj
…………………………………………………..
„JESTEM…
Kim jestem, kiedy Ciebie nie ma, kiedy tęsknię?
Czy mogę określić siebie nie podążając za tęsknotą?
Myślę, czuję, pragnę twojej obecności.
Bez niej wydaje mi się, że jestem nikim.
Czego dotykam będąc nikim, nie mogąc siebie nazwać?
Dlaczego wydaje mi się, że nie mogę istnieć bez Ciebie?
Kim jestem więc, kiedy Ty jesteś obecny?
Pytania mogą pojawiać się bez końca a ja wciąż pozostaję z tęsknotą za Tobą – kimkolwiek jesteś.
Proste, fundamentalne bycie w miłości – w tworzeniu, w totalnym spojrzeniu na Ciebie – to JA.
We mnie, ze mną, obok mnie, dookoła mnie – TY.
I wtedy mogę siebie określić słowem „kocham”.
Czy mam na myśli CIEBIE czy raczej twoje stworzenie?
Tęsknię za realnym „kimś”, chcę połączyć się z nim i zespolić w jedno ciało serce i duszę.
Tak, żeby wreszcie było wiadomo, że TY to Ja a Ja to TY.
Tym jestem, ale bez ciebie nie potrafię być.
Wtedy nie ma mnie, tej która kocha i doświadcza miłości.
W prostocie, bez zawiłości, totalnie.
Rozsadza mnie Życie, ekspansywnie i aż do bólu. Ono doświadcza siebie.
Co ja mam z tym wspólnego?
Zdaje mi się, że zarówno ciało jak i emocje ograniczają mnie, zawężają miłość, którą do ciebie mam. Kocham wtedy wybiórczo, w tęsknocie za totalnością, w bolesnym odczuwaniu oddzielenie od pełnego kochania.
Atrybuty cielesnej miłości zniekształcają moje bycie w Niej.
Cierpię, tęsknię, nie dowierzam. Jestem zazdrosna i robię wszystko, by cierpieć jeszcze bardziej.
Teraz już nie wiem kim jestem naprawdę.
Kobietą z bagażem doświadczeń, spragnioną bliskości, ciepła, miłosnych spojrzeń i czułych słów do mnie skierowanych?
Czy raczej ucieleśnieniem przejawionej samej w sobie Miłości, która pragnie, tęskni, miłuje, promieniuje, rozprzestrzenia się?
Prawdziwie jestem, kiedy „kochanie” wyraża się przeze mnie, wylewa się i ogniskuje w punkcie uwagi.
Wtedy jesteś TY, w mojej głowie, w sercu, w trzewiach.
Tęsknota spala się w bezmiarze tej chwili, wypełnionej po brzegi Tobą.
Jestem w tym co uosabia ciebie pełnego miłości i totalności.
Moja kobieca natura jest szczęśliwa, kipiąca radosnym dawaniem.
W oddaniu i poddaniu nasyca się, oddycha, promieniuje swoim istnieniem,
a JA – ucieleśnienie miłości Nieznanego trwa bez oceny, bez warunków, w totalnej akceptacji siebie wyrażając miłość.
Dzięki takiemu stanowi jest studnią bez dna, kopalnią pełną niewyzyskanych bogactw czekających światła dziennego.
Idealizuję?
Korekty dzieją się same, bez starania się o nie.
Niezależnie od przynależności do czegokolwiek lub kogokolwiek, jestem, która jestem.
Być może to „jestem” zechce być kochanką, żoną, lub kobietą samotną z dala od ukochanego mężczyzny. Może też rozszerzyć swoje aspiracje do bycia matką, opiekunką, przyjaciółką, nauczycielem itd.
Tak czy owak…trwa doświadczanie siebie w zewnętrznym kreowaniu.
Wtedy jestem nazwana, oceniona przez innych, zaakceptowana lub nie, szczęśliwa lub nie.
Pomimo tego wachlarza doświadczeń nie potrafię siebie określić.
Może nie istnieje określenie na STAN bycia w PEŁNI?
W końcu i tak nie dowiem się kim jestem naprawdę.
Zanurzona w akceptacji tego co jest stworzone we mnie i wokół mnie, wypełniam się samą sobą. Paradoksalnie, im więcej mnie jest tej nienazwanej a jedynie pozwalającej sobie na przepływ tego co w danej chwili manifestuje się, tym jestem bliższa swojemu istnieniu.
Jestem.
Ty, który jesteś miłością, wiesz, że jesteś jej ucieleśnieniem?
Stworzony do eksploracji, poszukujący, z nieustannym pragnieniem posiadania, z pretensją do ekspansji – zaledwie dotykasz opuszkami swoich zmysłów tajemnicy ubranej w kształt kobiecego ciała.
Kobieta jest przestrzenią, która Cię inspiruje, przyciąga do siebie, ekscytuje i napełnia obietnicą przygody.
Jeśli jesteś przywiązany do zewnętrznej formy, rozprzestrzeniasz się i bierzesz w posiadanie interesujący Ciebie obiekt twojego pożądania.
Nie jesteś zainteresowany zniknięciem w owej kobiecej przestrzeni. Pragniesz jedynie w niej zaistnieć, nazwać siebie, zostawić świadectwo osobistego zaangażowania w procesie tworzenia.
Ciebie również prowadzi Stwórca, o czym niekoniecznie zdajesz sobie sprawę.
To On bierze w posiadanie swoje stworzenie kierując Tobą, będąc jednocześnie ucieleśnieniem siebie. Twoja tęsknota zanurzenia się w Tajemnicy spotyka się z tęsknotą kobiety, która chce totalnie przyjąć z pełnym oddaniem i poddaniem się.
Otchłań Cię przeraża bo unicestwia formowane przez ciebie kształty do czego właśnie jesteś predysponowany.
Jesteś.
W aktywnym, materialnym byciu kochasz, namiętnie poddajesz się i oddajesz siebie Stwórcy do dyspozycji. Trawi Cię tęsknota do Niego, Ukochanego, który zamieszkuje w twojej duszy. Nie masz świadomości, że On woła Cię z głębi kobiecej przestrzeni, pełen obietnicy siebie.
Flirtujesz z nim, demonstrujesz gotowość do miłowania i jednocześnie chcesz zachować swój określony kształt. To twoja wierność stworzenia do swojego Stwórcy.
Pragniesz kochać bezgranicznie stawiając granice przed obiektem swojego pragnienia.
A kiedy ognista miłość rozlewa się w Tobie, w owej chwili eksploracji , oddajesz się całkowicie, jesteś gotowy na spotkanie z Ukochaną. Jesteś Życiem. Jesteś. Doświadczasz Jego obecności. Dotykasz, smakujesz, chłoniesz każdym zmysłem w nadziei, że wreszcie owionie się Jego miłość.
Zadowalasz się skrawkiem NIEBA a następnie idąc za wiecznym prawem twojego istnienia – pragnieniem zanurzenia się w miłości Jedynego szukasz, wciąż namiętnie.
Być może chcesz odpocząć w ramionach wybranki…by trawiony namiętnością podjąć swoją dalszą drogę? Dokąd idziesz? Czego szukasz? Czy można odnaleźć w wielości JEDYNEGO?
Czy w wielości odnajdziesz siebie, suwerennego, jednorodnego?
Czy twoja wędrówka jest tą prawdą za która wyglądasz?
Ty, powodowany trawiącą cię tęsknotą, nie można Cię powstrzymać.
Jestem świadoma swoich kobiecych kształtów dzięki twoim namiętnym, pełnych życia rękom. To one rysują kształt mojego ciała, rzeźbią je i stwarzają”.