Bliska mi osoba mierzyła się z własną kryzysową sytuacją w życiu. Taką, która jest nieodwracalna – została sama, bez męża, który zmarł wcześniej, bez dzieci, które odeszły na swoje i bez pracy, bo przeszła na emeryturę.
Sytuacje kryzysowe zewnętrzne, nie muszą powodować wewnętrznych kryzysów, lecz w Niej, wyraźnie rozpoczął się proces rezygnacji z życia.
Zauważyłam to i zapytałam, czy nie chciałaby ze mną porozmawiać?
Czy w tym wieku jest dla mnie jeszcze przyszłość? – Zapytała.
Trudny orzech do zgryzienia, bo znałam ją od lat i zaufała mi, że „coś wymyślę” dla niej
A co lubisz robić tak na co dzień? Co sprawia Ci przyjemność?- Zapytałam
NIC, bo lubiłam przygotowywać zajęcia dla studentów, wyjeżdżać z mężem i dziećmi … A teraz to się skończyło i nie wróci – odpowiedziała
Siedziałam przy niej, gdy była w swoim smutnym świecie
A co pozostało? – zapytałam
NIC – odpowiedziała
Dalej z nią siedziałam, wzięłam za rękę i zapytałam dalej
A jakbyś miała tylko jedną drobną rzecz wymienić, to co by to było? Na przykład rano, jak się budzisz?
KAWA Z MLEKIEM odpowiedziała i Rozpromieniła się niesamowicie.
I o to chodziło, o ten pierwszy krok. Od tego zaczęłyśmy.
Rozpoczęła nowe życie, które trwało potem jeszcze kilka ładnych lat
A ja rozpoczęłam wtedy po wielu, wielu latach – swoje pisanie, które kiedyś było moim marzeniem, a potem … a to już inna historia