„TWÓRCA CZY OFIARA – DWA SPOSOBY ISTNIENIA W ŚWIECIE
W konwencjonalnym ujęciu sposoby istnienia w świecie ludzi Wschodu i Zachodu są biegunowo przeciwstawne.
- Wschodnie podejście do życia kojarzono, ogólnie rzecz biorąc, z abdykacją woli i oddaniem się doświadczaniu wewnętrznej rzeczywistości,
- Drogę Zachodu kojarzono z rozwijaniem woli i zmienianiem za jej pomocą zewnętrznej rzeczywistości.
Zachód porównywano do ślepca, Wschód do kulawego. Jeden może chodzić, drugi – widzi, ale żeby być naprawdę całością, każdy z nich potrzebuje tego drugiego.
Wschód i Zachód można też dostrzec w doświadczeniu każdego z nas. Każdy z nas ma w sobie i Wschód, i Zachód, a w zadaniu znalezienia dla siebie odpowiedniej pracy chodzi o pogodzenie ze sobą tych dwóch stron naszej natury.
Zabierając się do tworzenia pracy, którą będziemy kochać, być może warto zwrócić uwagę na kilka typowych ślepych zaułków, w jakich może utknąć nasza kariera.
- Otóż są tacy, którzy wytrwale pną się w górę po drabinie zawodowego awansu, tylko po to, by na szczycie stwierdzić, że drabina była oparta o złą ścianę.
- Mamy też „wypalonych” pracowników służby zdrowia, którzy starając się pomagać wszystkim innym, samych siebie doprowadzili na skraj wyczerpania.
- Inny przykład błędnie pojętej kariery reprezentuje osoba, która zajęła się wąską dziedziną badań akademickich, a później przekonuje się, że nie ma do zaoferowania niczego, z czym mogłaby wejść na rynek.
- Są wreszcie ci, którzy nie traktują rynku pracy serio, dopóki nie urodzi im się pierwsze dziecko.
Czy wszyscy ci ludzie muszą, dostosowując się do reguł rynku, włożyć maskę i poświęcić swe najgłębsze pasje, aby stać się atrakcyjnym na rynku pracy najemnikiem i dzięki temu przetrwać?
Jest to poważne pytanie. Ktoś może powiedzieć ze szczerym przekonaniem: „Rób po prostu to, co kochasz, a pieniądze same przyjdą”.
- Ale co będzie, jeśli nie zechcą przychodzić w tempie wystarczającym, aby zaspokoić twoje rzeczywiste potrzeby?
- A jeśli w ogóle nie masz pojęcia, jaka by to mogła być praca, którą byś kochał?
Dla wyjścia naprzeciw tym dylematom decydujące znaczenie ma zrozumienie dynamiki współtworzenia.
O naszym życiu zdają się decydować ukryte prawa kierujące systemami społecznymi i ekonomicznymi. Przed nami stoi zadanie uwzględnienia tych praw w swoim życiu, tak by pomagały nam najpełniej wyrażać siebie poprzez pracę.
Dynamikę współtworzenia można przedstawić na wiele sposobów, ale dla przejrzystości wyróżnię dwie zasadnicze możliwe ścieżki życia zawodowego.
- Pierwsza z nich to droga ofiary ofiary zwolnień z pracy, sytuacji gospodarczej, społeczeństwa, rodziny, braku wykształcenia lista może się ciągnąć w nieskończoność.
- Druga to ścieżka człowieka twórczego, żyjącego w taki sposób, że świat zaczyna ewoluować wokół jego wizji, stwarzając otoczenie, w którym ta wizja może się rozwijać i rozkwitać.
Podążanie drugą ścieżką nie jest łatwe. Potrzeba do tego odwagi życia w autentyczności i determinacji wytrwania w obranym kursie, ale włożony w to wysiłek objawia człowiekowi subtelne prawa natury. I to właśnie z tą inną naturą możemy nawiązać kontakt i współpracować, do tego płynącego w głębi strumienia możemy się podłączyć, by kreować zewnętrzną rzeczywistość zgodną z prawami swojego wnętrza.
Czyniąc tak, zaczynamy usuwać napięcie między ekonomią a duchowością, a przecież to właśnie wizja tych dziedzin jako zasadniczo odrębnych wytworzyła chaos w tak wielu płaszczyznach życia.
Dochodzimy tu do tego, co Budda nazywał słusznym sposobem zarabiania na życie.
Pytania, które powinniśmy sobie zadawać, to:
- Co jest słuszne?
- Co jest potrzebne do życia?
- Co jest moją dharmą – prawem rządzącym moją własną istotą?
Odpowiedzi na te pytania odkrywa się stopniowo. Nie objawi ich ani jednorazowy przebłysk intuicji,
ani diagram rozrysowany na tablicy, ale tylko długotrwałe, żmudna, dogłębna analiza siebie i własnego życia.
Antykariera wymaga zatem o wiele więcej niż tylko posiadania wizji.
Możemy romantycznie opowiadać o swojej wizji, ale wizje często zmieniają się wraz ze zmianami emocji albo też zostają nieświadomie zagubione w mistyce uczestnictwa gdy wizję jakiejś grupy błędnie bierzemy za własną.
Proces rozpoznawania własnej wizji może wywoływać wiele zamieszania, ponieważ wizjonerstwo nie jest fenomenem związanym wyłącznie z jedną osobą. Nie ma wizji bez języka i formy, będących domeną zbiorowości. Język i forma dają wizji zewnętrzne oparcie, niezbędne do jej urzeczywistnienia.
Rozważając więc nasze osobiste wizje, musimy też brać pod uwagę całość wzajemnych związków w jaki sposób, pod jakim względem i dlaczego pasujemy do takich właśnie ludzi, jacy nas otaczają.
Wizję, która ma przynosić owoce, trzeba pielęgnować jak ogród; wymaga ona planowania, nawożenia i odchwaszczania, ażeby mogła się rozwijać we właściwy sobie sposób.
Jak wejść na ścieżkę twórczego życia?
- Pierwszym krokiem jest wyraźne zdanie sobie sprawy z różnicy między mentalnością ofiary a mentalnością „twórczą”.
- Kiedy to rozróżnienie stanie się dla ciebie jasne, wtedy możesz zacząć przekraczać bramy doświadczenia wizyjnego i natchnienia, mając oparcie we własnej sile i zaradności. Wówczas twoja twórcza istota nie tonie w powodzi wizji czy innych wewnętrznych doświadczeń, ale uczy się z nimi pracować.
Osoba twórcza nie musi doświadczać życia przez pryzmat jednej, określonej dyscypliny. Doświadcza go raczej całym sobą, ufając własnej spójności i własnemu wewnętrznemu autorytetowi.
Twórczy kontakt ze światem wewnętrznym
Osoba twórcza nie ceduje własnej mocy na rzecz „ekspertów”, którzy roszczą sobie prawo do ingerencji w jej wewnętrzną rzeczywistość, bez względu na to, czy są to guru, doradcy personalni, czy też menedżerowie firm z grona Fortune 500.
Praca ze światem wewnętrznym i korzystanie z dobrodziejstw jego przewodnictwa jest naszym przyrodzonym prawem. Żeby jednak móc skorzystać z tego prawa, musimy sami umieścić klucz w zamku, przekręcić go i przejść przez te drzwi.
Niestety, wielu z nas ten klucz odebrano w dzieciństwie, z chwilą gdy nam oznajmiono, że nasi wyimaginowani towarzysze zabaw tak naprawdę nie istnieją.
Następnie stopniowo uwarunkowano nas tak, abyśmy wierzyli, że wyobraźnia jest mniej warta niż myślenie koncepcyjne. Nic dalszego od prawdy!
W rzeczywistości bowiem cały czas jesteśmy masowo warunkowani przez funkcjonujące w zbiorowej świadomości obrazy, które przyjmują pozory realności. Słyszymy o recesji i słabnięciu dolara i już drżymy na myśl o wyższych podatkach lub o możliwym wprowadzeniu nowego systemu opieki zdrowotnej i o tym, jak to może niekorzystnie odbić się na nas.
Przejawem twórczej reakcji na wiadomość np. o słabnięciu gospodarki byłoby uświadomienie sobie,
że nawet w czasie Wielkiego Kryzysu niektórzy zarobili miliony dolarów i że zgodnie z prawem natury w każdej przeciwności kryje się sposobność. Osoba twórcza zatem wyzwala swą wyobraźnię z chmury zbiorowego zwątpienia i wkracza na żyzny, bardzo rzeczywisty grunt własnej wewnętrznej krainy.
Lecz – zablokowanie ludzkiej wyobraźni jest niezbędnym warunkiem adaptacji do paradygmatu wydajności. Bo przecież życie jak we śnie odbywanie długich spacerów w zamyśleniu, zatapianie się w marzeniach i tym podobne to strata cennego, „produktywnego” czasu.
Nie uczy się nas o możliwościach, jakie stwarza wyobraźnia, i o tym jak można je wykorzystywać lecz milcząco aprobuję się przyzwolenie, by wysysała ją z nas telewizja! Wizyjny wymiar ludzkiego doświadczenia jest niesłychanie ważny, ale, gdy się go dewaluuje, wycieka bokiem, i zaczynamy, według T. S. Eliota, miotać się „od rozrywki do rozrywki, w roztargnieniu”.
W istocie i wyobraźnia, i myślenie koncepcyjne mają właściwe sobie funkcję do spełnienia. Obie te zdolności umożliwiają umysłowi radzenie sobie z rzeczywistością i nawiązywanie z nią kontaktu; mogą one uzupełniać się nawzajem, a nie wykluczać.
Można zapuścić się w wewnętrzny świat wyobraźni i poszukać sposobów korzystania z niego w sposób twórczy, tak abyśmy mogli tworzyć koncepcje, planować i podejmować konkretne działania.
Wkraczając na ten teren, musimy być gotowi do rezygnacji z utartych wyobrażeń i osądów; dać sobie prawo do tego, by zapuścić się w nieznane i zacząć przyjmować informacje w drodze poszukiwania twórczych odpowiedzi.
Proces ten mogą symbolizować cztery litery angielskiego anagramu TALL.
Trzeba stać w wewnętrznym świecie z godnością (ang. to stand tali) i umieć ufać (Trust), pytać (Ask), słuchać (Listen) i żyć (Live).
Po polsku – można też posłużyć się hasłem „czterech z”:
zaufanie, zapytywanie, zasłuchanie i zastosowanie”
lekcje według „Antykariera” Rick Jarrow
a tymczasem zapraszam do poznania swoich wewnętrznych motywatorów