Kino nurtu young adult, którego potrzebują zarówno dorośli, jak i nastolatki. Doświadczenie w naszym Życiu bywa bowiem różne. Nie zawsze rozumiemy siebie w chwilach traumatycznych, a co dopiero innego człowieka. A dzieci i młodzież? Nie mają często innego wyjścia, tylko zacząć doświadczanie od traumy.
Samo przesłanie: BYĆ, ma w tym filmie najważniejszy wydźwięk.
Od razu cisną mi się pytania:
- Ilu z nas znalazłoby w sobie na tyle dużo odwagi aby pomimo własnych problemów zawalczyć o drugiego człowieka?
- Kto w ogóle dziś się nad tym zastanawia?
- Czy nie więcej jest dziś pytań o to ile, z kim i co masz a nie kim jesteś?
- Jak bardzo trudno jest zobaczyć i pomóc komuś, kto doświadcza czegoś inaczej niż standardowo?
- Jak bardzo łatwo jest kogoś zaszufladkować, zamiast poznać i zrozumieć?
- Jak łatwo kogoś zranić, sądząc, że to nic takiego,
- Jak wylewając swoje dorosłe frustracje, można nie zauważyć, co dzieje się obok.
Zapatrzeni w swoje biznesowe zyski oraz w swoje osiągania i ambicje – często wielu szefów, rodziców, przedsiębiorców, zapomina rozejrzeć się wokoło i popatrzeć szerzej.
Szczególnie w trudnych chwilach, czasem nie widać, kto potrzebuje bardziej pomocy. A nie każdy o nią poprosi.
Bo przecież jesteśmy inni, każdy ma swój styl przeżywania, reakcji i okazywania na zewnątrz.
Warto poznać siebie, by zobaczyć siebie i innych w innym świetle. Prawda?
„Finch był marzycielem i marzył o pięknie świata i umiał je ukazać, Nauczył mnie dostrzegać piękno w najmniej oczekiwanych miejscach i że nawet w mrocznych chwilach, można znaleźć promyk światła A jeśli nie… to My sami nim możemy BYĆ”
Te niesamowite słowa słyszymy na końcu od nastoletniej Violet, którą na początku filmu dostrzega przebiegający obok niej Theodore. Stała na na krawędzi mostu. Chłopak robi wszystko, by nakłonić ją do szkolnego projektu.
„Wszystkie jasne miejsca” to opowieść na podstawie światowego bestselleru Jennifer Niven o losach Violet Markey (Elle Fanning) i Theodora Fincha (Justice Smith), którzy poznają się pewnego dnia, co na zawsze odmienia ich życie.
Zmagając się z emocjonalnym bagażem i fizycznymi bliznami swojej przeszłości, wspólnie odkrywają, że nawet z pozoru najmniej ważne miejsca i momenty mogą coś oznaczać.
Ten wciągający dramat oferuje świeże i ludzkie spojrzenie na temat syndromu po traumach i ich wpływu na związki, a także na piękno młodzieńczej miłości, która odciska trwały ślad na życiu.
Problem pierwszej poważnej straty w życiu, radzenia sobie z nią, przystosowania się i powracania do normalności po tragedii stanowią co prawda motyw przewodni Wszystkich jasnych miejsc, ale film nie traktuje jedynie o tym.
Reżyser postanowił bowiem spojrzeć szerzej i dogłębniej na kłopoty współczesnych nastolatków. Zauważył jednocześnie, jak bardzo dorośli nie potrafią im pomóc.
Wbrew pierwszemu wrażeniu okazuje się przecież, że to Finch jest najważniejszym bohaterem obrazu.
Theodore, będący dla Violet kimś w rodzaju terapeuty, walczy z własnymi problemami, które zostały wcześniej w filmie jedynie zaakcentowane.
Świetnie skomponowana muzyka, która jest w głównej mierze delikatna i stonowana, aby nie odwracała uwagi od tematu, ale jednocześnie podkreślała emocje bohaterów.
Link po kliknięciu w baner.
Zapraszam też
#PrzełomoweRozmowy
#HumanAndBusines