LIKE FATHER – Porzucona przed ołtarzem pracoholiczka zabiera w podróż poślubną dawno niewidzianego ojca.
- Niby oczywista, fabuła, niby lekki film, lecz jednak chwyciły mnie za serce jeszcze dwa wątki, poza tym pierwszym, który przebija z filmu – czyli zmiana relacji ojca z córką – dwoje pracoholików, którzy przewartościowują swoje życie po osobistej stracie. Uzależnienie od pracy, sukcesów to częsty „problem” i dopiero sytuacje traumatyczne potrafią zatrzymać. Tu jest podobnie. Na dodatek zarówno u ojca, jak i u córki – może dlatego wzajemnie to poczuli.
- Drugi wątek dotyczy otwartości całkiem różnych osób w „zespole” na siebie i ich otwartości nie tylko na inność lecz na wzajemną komunikację. Bezpośredniość, humor, szacunek, dystans do siebie w komunikacji słownej, słuchanie – to zauważam i mnie ujmuje zawsze. A sytuacje nie były łatwe.
- Trzecią sprawą na którą zwróciłam uwagę jest wzajemne wsparcie, faktycznie wykonywane, nie tylko deklarowane.
Nie zdradzę więcej tajemnic, choć widoki i muzyka są przednie i zasługują na czwarte z mojej strony polecenie.